Mimo że w ostatnich latach za sprawą decyzji KE wycofanych zostało z rejestru wiele znaczących w ochronie roślin substancji aktywnych, wszystko wskazuje na to, że nadal niestety możemy spodziewać się kolejnych ograniczeń. Jeszcze niedawno rolnicy mogli cieszyć się szeroką paletą dozwolonych do stosowania preparatów, tak aby móc skutecznie chronić swoje plantacje uzyskując wysoki i jednocześnie dobrej jakości plon. Dziś na skutek wycofywania kolejnych substancji aktywnych pole manewru zdecydowanie się zawęża.

Zanim jednak o problemach, najpierw kilka informacji statystycznych. W Polsce aktualnie zarejestrowanych jest 2815 produktów (środków ochrony roślin), zawierających 270 substancji czynnych. W ciągu 4 lat (2020-2024) z polskiego rynku zniknęło aż 39 substancji czynnych, a do końca bieżącego roku (2024) wycofane zostaną kolejne 3 s.cz – bentiowalikarb, metiram, chlofentezyna. Co więcej, pojawiła się już oficjalna informacja na temat wycofania w 2025 r. dwóch kolejnych s.cz. – dimetomorf, mepanipirym. W ostatnim czasie dużo mówi się również o wycofaniu z rejestru wszystkich produktów zawierającyh s.cz. metrybuzyna, co będzie niesamowicie dużym ciosem głównie dla plantatorów ziemniaka.

Niezwykle paradoksalnym jest fakt, że w momencie, kiedy w krajach UE wprowadzane są obostrzenia co do stosowania wielu s.cz., to w tym samym czasie ilość zarejestrowanych preparatów w USA wzrasta. Czym więc spowodowane jest masowe wycofywanie s.cz. w UE? Wszystko dzieje się za sprawą wprowadzonej przez Unię Europejską dyrektywy 91/414, która zapoczątkowała błyskawiczne zanikanie substancji aktywnych środków ochrony roślin. W obecnej sytuacji nie pomagają również założenia strategii „od pola do stołu”, która zakłada osiągnięcie do 2030 roku bardzo ambitnych celów, a mianowicie zredukowanie pestycydów aż o połowę!

Na domiar złego w miejsce wycofywanych s.cz. nie przybywa zbyt wiele nowych substancji. Dzieje się to za sprawą dwóch czynników – czasu i kosztów z tym związanych. Według danych rocznie rejestrowana jest tylko jedna substancja czynna, a koszty związane z wprowadzeniem na rynek UE nowej substancji czynnej wiąże się z wydatkiem około miliarda złotych.
Największy problem w skutecznym zwalczaniu agrofagów pojawia się w uprawach małoobszarowych, gdzie ilość zarejestrowanych s.cz. jest bardzo niewielka. Zgodnie z dobrą praktyką rolniczą w każdej uprawie bez względu na jej gatunek, zachować powinno się odpowiednią rotację stosownych substancji aktywnych. Ma to głównie na celu zapobieganie uodparnianiu się agrofagów. Tutaj nasuwa się więc pytanie, czy będzie to możliwe przy tak ograniczonej ilości dostępnych substancji aktywnych? Niewątpliwie z pomocą przychodzą tutaj powstające na drodze inżynierii genetycznej nowe odmiany, uzyskujące wyższe plony oraz posiadające większą odporność na szkodniki, warunki atmosferyczne, czy środki ochrony roślin. Kolejnym rozwiązaniem, do którego niewątpliwie zmierza UE, jest wzrost stosowania metod biologicznych w ochronie roślin, co w praktyce tak naprawdę nie jest łatwym zadaniem. Przede wszystkim wymaga to odpowiedniej wiedzy użytkownika, często kosztownych sposobów aplikacji, odpowiednich warunków stosowania oraz faz rozwojowych. To wszystko generuje dużo większe koszty w porównaniu z dotychczas stosowaną chemiczną ochroną roślin.